Post nic nie wnoszący ale melduje się z Rzymu. Upalnie. O 20 przylatuje tu Madzia i już razem ruszamy dalej wprost do Rio. :) pyszna kawka za ustawowe 1 euro zaliczona, makaron co prawda z mrożonki też. To teraz chyba... lody? :D
.....
Lodów nie było. Za to przemile wrażenia z lotniska. Najpierw cudowny relaks w wygodnym fotelu dostępnym dla podróżnych i książeczka. A teraz prywatny recital jednego z pasażerów z Brazylii, który postanowił uprzyjemnic i sobie i nam czas oczekiwania, wykorzystując ogólnodostępny fortepian. Dodam tylko że to wszystko przy zachodzącym słońcu. Magiczny moment niedługo przed odlotem. Spokój i spontaniczne oklaski reszty Brazylijczyków już na wstępie wygrały moje serce. Zapowiada się dobrze. Oby tylko Madzia doleciala bo jej lot ma spore opóźnienie. My zaczekamy. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz