Dziś pogoda była trochę bardziej kaprysna więc zamiast plaży zaplanowałysmy rowery. Rio ma fajny system miejskich rowerów które wyciąga się za pomocą aplikacji na telefon. Marek miał już konto, doladowal nam więc na nie 1 dodatkowy rower i mogłysmy cały dzień śmigać. Z Copacabany ścieżką wzdłuż plaży przyjechałysmy na Ipaneme. Na jej końcu zrobilyśmy postój żeby zobaczyć kite surferow w akcji. Już wtedy nad wzgórzami Dwóch Braci (Morro Dois Irmaos) zbierały się ciemne chmury. Z plaży ruszyłysmy w kierunku Lagoa Rodrigo de Freitas, spokojnej miejskiej laguny otoczonej osiedlami mieszkalnymi i wzgórzami, m.in. wzgórzem ze słynnym Jesusem. Po drodze złapał nas pierwszy deszczyk, który jednak przy 26 stopniach nie był bardzo uciążliwy.
Z Lagoa przebijając się przez korki i miejską gestwine przedostalysmy się do Ogrodu Botanicznego, stanowiacego fragment dziewiczego lasu tropikalnego z 10 tysiącami roślin. Ze względu na niski sezon wiele miejsc było jednak zamknięte albo w przebudowie. Mimo to park robi wrażenie i jest azylem w wielkomiejskim zgiełku. Rowerami dalej pojechałysmy na kawke do Parque Lage i dalej wzdłuż laguny spowrotem na Ipaneme i Copacabane. Wieczorem jedziemy na fieste do Lapy, dzielnicy barów i klubów, pełnej muzyki która stanowi o kulturze carioca.
piątek, 12 czerwca 2015
Ro-we-ro-we-rio
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz