Dziś jesteśmy z Madzia wkurzone bo okazało się że wczoraj na Morro de Sao Paulo była impreza na plaży i wszyscy wiedzieli, wszyscy byli a nam nikt nie wspomnial i już o 22 byłyśmy grzecznie w łóżeczkach. Wrr. Oczywiście taka impreza tylko 2 razy w tygodniu i cały nasz hostel i cala wyspa tam się bawiła do rana. My Dzień spędziłysmy bardzo miło do czasu jak nam nie powiedziano o tym co przegapiłysmy. :P Miałysmy wycieczkę łódka po okolicznych plażach i na wyspę Boipepa. Poogladałyśmy rybki przez maski do snorkelingu, zjadłysmy ostrygi na surowo. Wieczorem wypilysmy kilka drinków i potem już tylko denerwowałysmy się na siebie i cały świat. Postanowiłysmy być bardziej otwarte na ludzi wokoło żeby kolejny raz nie przepuścić takiej okazji.
W niedziele przulecialysmy do Salvadoru z Rio bo lot tu był tańszy i wygodniejszy niż na wodospady Iguazu. Skusila nas też pogoda która miała być ładna jak na Bahie o tej porze. I udalo się. Salvador zwiedzalysmy bez deszczu za to z zachmurzonym niebem. Starowka choć ładna to wymaga jeszcze sporo renowacji i okolica nie jest zbyt bezpieczna. Plusem były darmowe caipirinhe w hostelu i angielka z którą wyszlysmy wieczorem na miasto. Poniedziałek rano był ciężki z kacem po cachacy ale na nogi postawił mnie sok z mango i guavy. Dzięki temu rejs katamaranem (niestety takim pseudo bez żagli) minął bardzo sympatycznie. Potem plaża i zwiedzanie Morro de Sao Paulo.
Teraz czekamy na lodke potem bus i zmierzamy na lotnisko.
Nadal złe ale co zrobić. :)
środa, 17 czerwca 2015
Bahia w telegraficznym skrócie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz