Wlasciwie to nie wiem gdzie zaczac. i tak nie dam rady wszystkiego sklecic, bo mam malo czasu, siedze na kompie w hostelu w Cali, wiec zaraz ktos mnie stad wyrzuci. Tyle tylko ze rano w Ladrilleros zaspalam na ranna lodke do Buenaventury i nastepna wybyla dopiero o 13 przez to ze padalo strasznie cale rano. Tymto sposobem przepadl mi lot z Cali do Cartagenty i dlatego tez jestem tu teraz na noc i nadal leje. Udalo mi sie przebookowac bilet, za oplata rzecz jasna, ale przynajmniej moze jutro uda mi sie wreszcie wyruszyc na wybrzeze karaibskie. nie pisze nic wiecej poki co, tyle tylko ze wszystko poki co jest w porzadku i postaram sie odezwac pozniej. Bedzie dobrze
Zaspałaś na łódke, straciłaś lot, ale wszystko jest w porządku. :D Jesteś boska! I podziwiam za wytrwałość sister. :)
OdpowiedzUsuńdzieki dorcia za komenta. choc ty czytasz te moje wypociny. ;) pozdrowienia z karaibow
OdpowiedzUsuńAGNIESZKO MY WSZYSCY ŚLEDZIMY TWOJE WPISY TYLKO KAŻDY KOMENTARZ KTÓRY PRÓBUJE WPISAĆ GDZIEŚ ZNIKA MIELIŚMY PROBLEMY Z KOMPUTEREM NIE WIEM CZY TO CO PISZĘ UDA MI SIĘ ZNOWU PRZESŁAĆ CZY TEŻ ZNIKNIE
OdpowiedzUsuńwreszcie się udało pozdrowienia pisz jak tylko możesz wiesz że jestem wtedy spokojniejsza i lepiej śpię :))
OdpowiedzUsuńJa też Aguś śledzę te Twoje wpisy! Fascynujące:) już się nie mogę doczekać pokazu zdjęć i opowieści na żywo :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i powodzenia!
Trzymamy kciuki za Ciebie:)