Uff, po uciazliwej podrozy i dwoch zarwanych nocach, teraz juz jestem wypoczeta i pisze na klawiaturze Adriany, Kolumbijki ktora sie mna narazie opiekuje. Jest cieplutko, obecnie mamy jakies 25 stopni, swieci slonko. Zaliczylam juz pierwsze sniadanie po kolumbijsku: a mianowicie jajka z tunczykiem, arepa (taki placek z maki kukurydzianej), do tego kawka z mlekiem i sok z papai (ktory akurat osobiscie malo mi przypadl do gustu). Testowalam tez dziwny owoc o nazwie granadinia, ktory wygladem przypomina pomarancze a w srodku ma taka jakby zabia ikre (to mi to przypomina) z czarnymi pestkami, ale koniec koncow bardzo smaczne.
Podroz niezle dala mi w kosc, ale wygralam z wycienczeniem. ;) W Niemczech odwiedzili mnie Asia z Michalem, wiec czas tez sie nie dluzyl jakos niemilosiernie. Przelot z Frankfurtu do Bogoty trwal jakies przeszlo 10 godzin, potem trzeba sie bylo jeszcze dostac na stacje autobusowa. Na szczescie spotkalam parke polska, ktora tez jechala w tamta strone dlatego razem wzielismy taksowke. Nie musialam czekac dlugo na autobus i juz po 15 minutach wyruszylam w Bogoty do Ibague. Tam na dworcu odebrala mnie Adriana i pojechalysmy prosto na impreze - prosto doslownie, a ja po calej podrozy nie przebrana i troche zmarnowana. :D ale bylo fajnie, poznalam juz wielu ludzi i cos czuje ze tu wreszcie wytancze sie za wszystkie czasy przy latynoskich rytmach. :)
teraz juz jestem przestawiona na czas -6h. W tej chwili jest tutaj 11 55. Nadal nie wiem gdzie w koncu bede mieszkac, bo sa rozne opcje. ale do tego czasu moge zatrzymac sie tutaj z rodzinka Adriany, zreszta bardzo sympatyczna. papa
Podroz niezle dala mi w kosc, ale wygralam z wycienczeniem. ;) W Niemczech odwiedzili mnie Asia z Michalem, wiec czas tez sie nie dluzyl jakos niemilosiernie. Przelot z Frankfurtu do Bogoty trwal jakies przeszlo 10 godzin, potem trzeba sie bylo jeszcze dostac na stacje autobusowa. Na szczescie spotkalam parke polska, ktora tez jechala w tamta strone dlatego razem wzielismy taksowke. Nie musialam czekac dlugo na autobus i juz po 15 minutach wyruszylam w Bogoty do Ibague. Tam na dworcu odebrala mnie Adriana i pojechalysmy prosto na impreze - prosto doslownie, a ja po calej podrozy nie przebrana i troche zmarnowana. :D ale bylo fajnie, poznalam juz wielu ludzi i cos czuje ze tu wreszcie wytancze sie za wszystkie czasy przy latynoskich rytmach. :)
teraz juz jestem przestawiona na czas -6h. W tej chwili jest tutaj 11 55. Nadal nie wiem gdzie w koncu bede mieszkac, bo sa rozne opcje. ale do tego czasu moge zatrzymac sie tutaj z rodzinka Adriany, zreszta bardzo sympatyczna. papa
U rodzinki masz okazję spróbować typowo kolumbijskich potraw, a przecież bardzo to lubisz. :) Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, ja kisnę w tym lodowatym pokoju i dziś zaczęła mi się sesja. Strasznie chciałabym Cię odwiedzić :D
OdpowiedzUsuńDobrze czytać, że wszystko u ciebie ok, no i że dobre samopoczucie w końcu dopisuje! Właśnie spojrzałam na posta z twoim miastem i nie mogę doczekać się pierwszych fotek:)). A u nas temp. na minusie i szaro...śniadanie tez mało kolorowe. besitos:)!
OdpowiedzUsuń