wtorek, 11 stycznia 2011

Tytułem wstępu

No i jadę. Za niecałe 3 tygodnie wylatuje na drugi koniec świata. Tym razem do krainy, która większości z nas kojarzy się z salsą, pyszną kawą, Marquezem i kartelami narkotykowymi (niekoniecznie w tej kolejności). Z czym będzie mi się kojarzyć po powrocie, dowiem się za pół roku, kończąc tego bloga i wspominając wszystko to, co wydarzyło się od czasu tego posta. Nie mam oczekiwań, nie nastawiam się na nic, prawdę mówiąc nadal nie jestem zbyt przygotowana na tę całą przygodę - zarówno psychicznie jak i organizacyjnie. Zostało mi jeszcze wiele spraw do załatwienia: wizy, szczepienia, zamknięcie semestru, praca magisterska, pakowanie, zakupy, itp. Ale damy radę. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz