czwartek, 30 kwietnia 2015

S-T-R-A-J-K

Po pierwszym wieczorze w Fort Kochin chcieliśmy stąd jak najszybciej uciec, bo poza chińskimi sieciami do połowu ryb nie znaleźliśmy tu nic ciekawego. Widać jednak plany są od tego żeby je zmieniać i mimo kilku usilnych prób przekonania któregokolwiek z riksiarzy do podwiezienia nas 60km do Allapey, skąd rejsem mieliśmy popłynąć bardziej na południe, okazało się że strajk to świętość, której zbeszczeszczenie słono miałoby nas kosztować. Strajkują wszystkie środki transportu w całych Indiach, od busow, przez pociągi, promy i riksze. W całym kraju musi być dziś wielki paraliż komunikacyjny. Próbowaliśmy walczyć z systemem ale nie miało to totalnego sensu. Kilka godzin łażenia z plecakami po to by zdecydować że zostajemy. Dzień więc dziś leniwy. Za to spróbowalismy lokalnego śniadania, coś na kształt makaronu ryzowego posklejanego w placki z bardzo ostrym sosem i jajkiem na twardo w całości. Na wieczór kupiliśmy sobie bilety na pokaz makijażu i tańca Kathakali. Potem pyszna kolacja a jutro o 6 rano jedziemy do Munnar w góry na planatacje herbaty. :)

środa, 29 kwietnia 2015

Noc w pociągu

Myślałam że klasa Sleepers (wagon sypialny) to ta sama którą jechaliśmy podczas mojej pierwszej wyprawy do Indii, ale okazuje się że musiało to być A/C (klimatyzowana) bo tu gdzie jesteśmy nie ma ani koców, ani poduszek i jakoś tak inaczej. Dużo bardziej autentycznie. :) za nami noc, ja spałam bez problemu, reszta miała więcej problemów z zaśnięciem. Nad ranem zaliczylismy pierwszy czaj i autentyczne południowoindyjskie śniadanie, złożone z samosy, czegoś na kształt donuta ale na słono i placka chyba ryzowego maczanego w sosie curry. Jak te specjały ogarna nasze żołądki okaże się zapewne już wkrótce.
Jak pisałam wcześniej jedziemy do Kochin, stolicy stanu Kerala. Kerala słynie z masaży ajurvedycznych i kuchni według 5 przemian, oba elementy składają się na medycynę wschodu, która dba o równowagę organizmu zarówno na poziomie ciała jak i ducha. Myślę że masaż musimy zaliczyć, jednak to nie jedyny cel naszej wizyty w Kerali. Na początek chcemy zwiedzić Fort Kochin, piękne starożytne miasto na wylocie ze stolicy. Następnie ruszamy prawdopodobnie w stronę wzgórz hernacianych i kardamonowych w Munnar, żeby uciec od skwaru południa w nieco bardziej umiarkowany klimat. Kolejny etap wyprawy to tzw. Backwaters, sieć kanałów ciągnących się od Kochin.w kierunku wierzchołka Indii. Tam chcemy wypożyczyć kajaki albo załapać się na rejs z noclegiem. Na naszej liście jest też piękna, choć niebezpieczna plaża w Verkali. Wiąże się to z klifowym wybrzeżem, które powoduje że kąpiel poza wyznaczoną strefą może okazać się zgubna. Dalej w drodzepowrotnej na Goa chcemy wstąpić do Hampi, gdzie jest zieleń, góry i cudowne zachody słońca. Jak zdążymy jest też opcja Sanktuarium Dzikiej Przyrody i jazda na słoniach, na którą się chłopcy napalili, ale to jeszcze się okaże. Wracamy potem na Goa spotkać sie z Daga i Patrykiem, z nimi też chcemy odwiedzić kilka świątyń. Plan jest, teraz czas na realizację.

wtorek, 28 kwietnia 2015

3 dni laby i w drogę

Mało czasu jakoś udało mi sie wygospodarować na pisanie, choć dnie mijały leniwie od śniadania, przez plażę, na kolacji przy owocach morza kończąc. Za to dziś w nocy ruszamy pociągiem na południe do Kerali, a dokładnie do Kochin. Podróż ma trwać 15 godzin ale mamy wagon sypialny więc oszczędzimy na 1 noclegu. O ile w Goa temperatury choć gorące są znośne o tyle na południu ma być ponad 40 stopni i wysoka wilgotność.

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Gdzie pies puka do drzwi z rana a wiewiorki śpiewają.. :)

Od dwóch dni jesteśmy w Goa, a dokładnie przy Colomb Beach pomiędzy Palolem i Patnem. Mamy domki w spokojnym miejscu gdzie sporo jest zieleni i ptaków które umilaja nam czas. Wczoraj rano obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Była 6 30 więc byłam zaskoczona ale pomyślałam że któryś ze znajomych chce mi zrobić pobudkę. Zwleklam się z łóżka otwieram drzwi a tam pies. Hehe :) Trudno stwierdziłam, skoro już wstałam to usiade chwilę na ganku. O tej porze dźwięki natury są szczególnie intensywne, ptaki śpiewają, cykady grają ale że wiewiorki dołączają się do tego koncertu to była dla mnie nowość. Nie wiem czy coś im się pomieszalo ale autentycznie ich odgłosy przypominały śpiew ptaków. :) Nikt mi później nie chciał uwierzyć, uznali że zmiana klimatu na mnie dziwnie działa. ;)

niedziela, 26 kwietnia 2015

Palolem

Indie - the new beginning

Wiele perypetii i niepewności związanych było z tym wyjazdem, do ostatniej chwili nie wiedziałam czy pojadę. Tydzień stresu przedwyjazdowego skumulowal się w ostatnie 2 dni i nie mogłam nic zjeść. Ale jestem, pojechałam. Przeprawa do celu trwała 2 dni i wiązała się z busem do Warszawy, 4 samolotami Warszawa-Frankfurt-Chennai-Bangalore-Goa i na koniec 1,5 godzinna szalona taksówka do domkow na Palolem. Upal na plaży, kąpiel w Morzu Arabskim i relaks w hamaku w naszym magicznym ogrodzie wśród śpiewu ptaków i szczekaniu wiewiorek u stóp palem kokosowych. Tyle w skrócie :)