niedziela, 12 czerwca 2011

Eksploracja Santander

Mialam dzis rano lekkie zawirowania pieniezne, ale dzieki pomocy mojej kochanej siostrzyczki D. (:D) udalo mi sie wyjechac z San Gil, zaplacic hostel i przejazd. Widoki na trasie San Gil - Bucaramanga sa przepiekne, cala droge jedzie sie przez ogromny kanion rzeki Chicamocha. Po drodze minelismy park narodowy Chicamocha i odbylam ciekawa autobusowa pogawedke na temat nieszczesnego usytuowania Polski i jego implikacji historycznych oraz na temat porwan przez Guerrilleros i jak to Kolumbijczycy sa juz znudzeni narkonowelami (tak tak, tutaj maja takie swoje telenowele o gangach narkotykowych). Droga minela bardzo przyjemnie. Teraz zostaje w Bucaramandze, zwanym Ladnym Miastem (Ciudad Bonita) na jedna noc i jutrzejszy dzien. Kolezanka z Ibague zalatwila mi kontakt do jej znajomego tutaj, wiec bede miala na jutro przewodnika. A wieczorem wsiadam w busa nad morze do Santa Marta, zeby troche sie zrelaksowac przed podroza i troche sie jeszcze przybrazowic.
A tak mi sie przypomnialo, Koreanka o ktorej pisalam wczesniej Sammy powiedziala mi ze po koreansku Aga znaczy dziecko... i ze bardzo jej sie podoba moje imie. :) slodko
Aaa i film ktory polecam, chyba produkcji meksykanskiej: Sin Nombre. ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz