No tak, przyszedł i ten moment, kiedy ten blog dobiega końca a ja wracam na ojczyzny łono. Koniec podróży minął pomyślnie. Z Bucaramangi pojechałam nad morze do Santa Marta i tam spędziłam jedną noc w ładnej wiosce rybackiej Taganga, drugą noc w miasteczku Minka w górach Sierra Nevada, gdzie przemokłam do suchej nitki więc uciekłam następnego dnia spowrotem do Tagangi i stamtąd już do Santa MArta i samolotem do Bogoty, gdzie jestem teraz. Dziś chce porobić jeszcze jakieś ostatnie zakupy, choć pojemność moich bagaży trochę mnie ogranicza (nie tyle waga, bo mam duże limity). Więc nie wiem jak tą całą moja kawę będę chciała przywieźć ale postaram się upchnąć. Dziś wieczorem wylatuje z Bogoty o godz. 21:30. Lece do Madrytu i stamtąd do Katowic. Planowana godzina przylotu do Katowic - sobota godz. 23:00. Adios Colombia!
piątek, 17 czerwca 2011
niedziela, 12 czerwca 2011
Eksploracja Santander
Mialam dzis rano lekkie zawirowania pieniezne, ale dzieki pomocy mojej kochanej siostrzyczki D. (:D) udalo mi sie wyjechac z San Gil, zaplacic hostel i przejazd. Widoki na trasie San Gil - Bucaramanga sa przepiekne, cala droge jedzie sie przez ogromny kanion rzeki Chicamocha. Po drodze minelismy park narodowy Chicamocha i odbylam ciekawa autobusowa pogawedke na temat nieszczesnego usytuowania Polski i jego implikacji historycznych oraz na temat porwan przez Guerrilleros i jak to Kolumbijczycy sa juz znudzeni narkonowelami (tak tak, tutaj maja takie swoje telenowele o gangach narkotykowych). Droga minela bardzo przyjemnie. Teraz zostaje w Bucaramandze, zwanym Ladnym Miastem (Ciudad Bonita) na jedna noc i jutrzejszy dzien. Kolezanka z Ibague zalatwila mi kontakt do jej znajomego tutaj, wiec bede miala na jutro przewodnika. A wieczorem wsiadam w busa nad morze do Santa Marta, zeby troche sie zrelaksowac przed podroza i troche sie jeszcze przybrazowic.
A tak mi sie przypomnialo, Koreanka o ktorej pisalam wczesniej Sammy powiedziala mi ze po koreansku Aga znaczy dziecko... i ze bardzo jej sie podoba moje imie. :) slodko
Aaa i film ktory polecam, chyba produkcji meksykanskiej: Sin Nombre. !
A tak mi sie przypomnialo, Koreanka o ktorej pisalam wczesniej Sammy powiedziala mi ze po koreansku Aga znaczy dziecko... i ze bardzo jej sie podoba moje imie. :) slodko
Aaa i film ktory polecam, chyba produkcji meksykanskiej: Sin Nombre. !
sobota, 11 czerwca 2011
Ostatni trip po Kolumbii
W poniedzialek opuscilam Ibague. Zostawilam moja ogromna i ciezka walizke w Bogocie u znajomych i ruszylam do Villa de Leyva, stolicy regionu Boyaca. Miasteczko jest przesliczne i bardzo spokojne. Bardzo przypomina mi niektore z hiszpanskich miast, swoja droga okolica tez. Nic dziwnego ze Hiszpanie wybrali wlasnie te tereny zeby sie osiedlic, bo jest tam wlasnie dosc sucho i dzieki temu mozna uprawiac typowo hiszpanskie specjaly, takie jak oliwki czy winogrona. Miasteczko ma jeden z najwiekszych w Ameryce Poludniowej rynek, ktory o dziwo nie nazywa sie Plaza Bolivar jak w wiekszosci miast kolumbijskich, tylko Plaza Mayor - ot po prostu Glowny Plac. Tam zatrzymalam sie w bardzo przytulnym hostelu, z kominkiem, psem i kotem na skladzie. :) Od paru dni jestem w miejscowosci San Gil w Santander, miejscu znanym ze wzgledu na sporty ekstremalne. Udalo mi sie tu wybrac na rafting po rzece Fonce, zobaczyc okoliczny wodospad Juan Curi, zjesc mrowki o duzych tylkach "hormigas culonas" i zalapac na impreze urodzinowa siostry wlascicielki hostelu w ktorym mieszkam razem z Koreanka i Niemka. Dzis bylam w slicznym miasteczku Barichara skad pieszo powedrowalam starym szlakiem to jeszcze mniejszej wioski Guane. Dzis ostatnia noc w San Gil, a jutro jade do Bucaramangi poprzez kanion Chicamocha.
niedziela, 5 czerwca 2011
Mala zmiana planow
Jestem teraz w Neiva stolicy departamentu Huila. Przyjechalam tu wczoraj wieczorem z moja kolezanka z Chorwacji Marija. Przyjechalysmy na pustynie Tatacoa podziwiac nieziemski krajobraz - doslownie czesc terenu przypomina mi Marsa a kolejna czesc Ksiezyc. Jednak z ogladania gwiaz na pustyni nic nie wyszlo, bo bylo bardzo pochmurno. Mialysmy szczescie zabrac sie z rodzina pewnego doktora, ktory ma hopla na punkcie astronomii a jego dziewiecioletnie blizniaki wiedza na ten temat wiecej niz ktokolwiek z nas. Tak wiec przygarneli nas do siebie na noc i dzis mamy pojechac jeszcze nad jakies jezioro przed powrotem do Ibague. Wczoraj dzieciaki urzadzily nam jeszcze pogadanki na temat gwiazdozbiorow, plante i misji Apollo - bardzo ciekawa sprawa. Udalo nam sie tez zobaczyc Saturna z jego orbitami przez ogromny teleskop i uczylysmy sie rozpoznawac gwiazdozbiory Skorpiona, Strzelca i Wagi, widoczne w tej szerokosci geograficznej.
Od paru dni mieszkam tez w Ibague u mojej kolezanki Leslie, gdzie sie czuje duzo lepiej i spokojniej. Jednak jak cos nie gra w mieszkaniu trzeba zmieniac od razu a nie meczyc sie przez caly pobyt z jakas nie do konca normalna babka. ;) Mialam dzis wieczorem jechac juz do Bogoty, zostawic walizki i ruszac w strone Santander ale chyba nie dam rady, wiec przesunie sie to na jutro. Potem chce kolejno odwiedzic Villa de Leiva, San Gil, Barichara, Bucaramanga i stamtad sprobowac sie jakos dostac nad morze skad juz mam lot do Bogoty na 16go czerwca i 17go wylatuje do domu. To tak w skrocie w ramach aktualizacji planow. Mozna zobaczyc trase na mapie jak ktos jest na tyle dociekliwy. Pozdrawiam.
Od paru dni mieszkam tez w Ibague u mojej kolezanki Leslie, gdzie sie czuje duzo lepiej i spokojniej. Jednak jak cos nie gra w mieszkaniu trzeba zmieniac od razu a nie meczyc sie przez caly pobyt z jakas nie do konca normalna babka. ;) Mialam dzis wieczorem jechac juz do Bogoty, zostawic walizki i ruszac w strone Santander ale chyba nie dam rady, wiec przesunie sie to na jutro. Potem chce kolejno odwiedzic Villa de Leiva, San Gil, Barichara, Bucaramanga i stamtad sprobowac sie jakos dostac nad morze skad juz mam lot do Bogoty na 16go czerwca i 17go wylatuje do domu. To tak w skrocie w ramach aktualizacji planow. Mozna zobaczyc trase na mapie jak ktos jest na tyle dociekliwy. Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)