W ostatni weekend udało mi się wreszcie wyrwać z Ibague do stolicy Kolumbii - Bogoty. Jako, że jesteśmy blisko równika to pogoda nie zmienia się tutaj za bardzo w zależności od pór roku, a raczej od miejsca i wysokości n.p.m. Bogota usytuowana jest wyżej bo na wysokości 2640 m n.p.m., zaraz niedaleko Andyjskich szczytów Monserrate (3317) i Guadelupe (3100). Koniec końców jest zimno, a to już napewno w porównaniu z Ibague. Wiem, że powiecie, że zapomniałam już co to zimno :P i pewnie tak jest, ale uznałam że zimowa kurtka z Polski będzie przesadą na ten klimat i jej nie wzięłam, ale zaraz po przyjeździe żałowałam tej decyzji. :) Śmieszne jest jak zmieniają się temperatury na trasie. Autobus przejeżdzał przez miasteczka w których był totalny upał, a godzinę później już było 12 stopni.
Do Bogoty pojechałam z Leslie, koleżanką z zajęć. Spałyśmy u jej znajomej Betty, która ma przepiękne mieszkanie na samym szczycie wieżowca w Bogotańskiej dzielnicy Salitre. Mój plan obejmował koncert Ediego Sancheza, który akurat jest w Kolumbii i mnie zaprosił, zrobił rezerwację i ogólnie pomyślałam, że spoko wieczór będzie. Zaraz po przyjeździe do Bogoty siostra Betty wyrwała nas dosłownie z mieszkania i zabrała ze znajomymi do pijalni piwa. Troche nam zeszło, więc na koncert przyjechaliśmy spóźnieni o godzinę, ale cóż kolumbijskie realia. :) Niestety trzeba było zapłacić sporo za wstęp i ogólnie droga knajpa, ale koncert był nawet ok. Tylko wszyscy już jakoś zmęczeni byli więc nie poszliśmy nigdzie potańczyć.
Następny dzień zleciał na zakupach (to był główny powód przyjazdu Leslie do Bogoty), ale po 4 godzinach sklepów też już miałyśmy wszystkiego dość. :) Ale kupiłam sobie sandałki więc tyle dobrego :D I sprobowałam Bogotańskiego specjału Ajiaco. To taka zupa z kurczakiem, śmietaną i dodatkami, bardzo smaczna. A zapomniałam dodać, że rano córka Betty, Sara, miała squasha więc pojechałyśmy razem z nią do takiego ośrodka sportowego przy parku Bolivara. Ogromny teren rekreacyjny, można robić dosłownie wszystko.

W niedziele w końcu pojechałyśmy do centrum, ale nie wjechałyśmy ani na Monserrate (jak planowałam), ani nie poszłyśmy do Museo de Oro (Muzeum Złota, ponoć świetne). Głównie trochę się pobłąkałyśmy po centrum i odwiedziłyśmy Muzeum Botero, Kolumbijskiego malarza z Medellin, który upodobał sobie okrągłe kształty. :) Poza nim w muzeum znajdowały się też prace znanych światowych malarzy, Picasso, Monet, Grosz, Klimt czy Renoir.Co najważniejsze, wszystkie muzea są w niedzielę otwarte i można robić zdjęcia. :) Tak więc mamy pełno fotek stamtąd właśnie. Nie pozwiedzałyśmy dużo, ale kupiłam fajny przewodnik i pozbierałam informatory turystyczne, więc będę się mogła wziąć za planowanie następnych wypraw.
A do Bogoty będę musiała wrócić z kimś kto jedzie w celach turystycznych ;) Bo na obcasach ciężko się zwiedza. :)
Resztę zdjęć wrzucę chyba na piscasse, jak ostatnio. Bo w muzeum Botero mamy ich naprawdę sporo.
Do Bogoty pojechałam z Leslie, koleżanką z zajęć. Spałyśmy u jej znajomej Betty, która ma przepiękne mieszkanie na samym szczycie wieżowca w Bogotańskiej dzielnicy Salitre. Mój plan obejmował koncert Ediego Sancheza, który akurat jest w Kolumbii i mnie zaprosił, zrobił rezerwację i ogólnie pomyślałam, że spoko wieczór będzie. Zaraz po przyjeździe do Bogoty siostra Betty wyrwała nas dosłownie z mieszkania i zabrała ze znajomymi do pijalni piwa. Troche nam zeszło, więc na koncert przyjechaliśmy spóźnieni o godzinę, ale cóż kolumbijskie realia. :) Niestety trzeba było zapłacić sporo za wstęp i ogólnie droga knajpa, ale koncert był nawet ok. Tylko wszyscy już jakoś zmęczeni byli więc nie poszliśmy nigdzie potańczyć.
Następny dzień zleciał na zakupach (to był główny powód przyjazdu Leslie do Bogoty), ale po 4 godzinach sklepów też już miałyśmy wszystkiego dość. :) Ale kupiłam sobie sandałki więc tyle dobrego :D I sprobowałam Bogotańskiego specjału Ajiaco. To taka zupa z kurczakiem, śmietaną i dodatkami, bardzo smaczna. A zapomniałam dodać, że rano córka Betty, Sara, miała squasha więc pojechałyśmy razem z nią do takiego ośrodka sportowego przy parku Bolivara. Ogromny teren rekreacyjny, można robić dosłownie wszystko.
W niedziele w końcu pojechałyśmy do centrum, ale nie wjechałyśmy ani na Monserrate (jak planowałam), ani nie poszłyśmy do Museo de Oro (Muzeum Złota, ponoć świetne). Głównie trochę się pobłąkałyśmy po centrum i odwiedziłyśmy Muzeum Botero, Kolumbijskiego malarza z Medellin, który upodobał sobie okrągłe kształty. :) Poza nim w muzeum znajdowały się też prace znanych światowych malarzy, Picasso, Monet, Grosz, Klimt czy Renoir.Co najważniejsze, wszystkie muzea są w niedzielę otwarte i można robić zdjęcia. :) Tak więc mamy pełno fotek stamtąd właśnie. Nie pozwiedzałyśmy dużo, ale kupiłam fajny przewodnik i pozbierałam informatory turystyczne, więc będę się mogła wziąć za planowanie następnych wypraw.
A do Bogoty będę musiała wrócić z kimś kto jedzie w celach turystycznych ;) Bo na obcasach ciężko się zwiedza. :)
Resztę zdjęć wrzucę chyba na piscasse, jak ostatnio. Bo w muzeum Botero mamy ich naprawdę sporo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz